Przed-Litera E

 

 

Dziękuję, że piszecie do mnie, dzięki Waszym opiniom mogę dokładniej opisywać dźwięki. Jest to dla mnie bardzo ważne, gdyż często używam skrótów myślowych, ponieważ dla mnie pewne pojęcia wydają się oczywiste. To moje poczucie oczywistości utrudnia przekazanie informacji, bo przecież nie znacie mojego stanu ducha. Tym z dźwięków, który okazał się najbardziej trudnym do przedstawienia jest Przed-Litera ”C” związana z ”K” oraz ”Q”. Kilka tygodni zajęło mi przemyślenie, jak można je lepiej przedstawić i myślę, że po ich uzupełnieniu warto do nich teraz ponownie wrócić. Opisując Przed-Literę ”D” wspomniałem o jej specyficznej inspiracji, gdyż nie nawiązuje ona do światów: kosmicznego i zwierzęcego, a tylko do człowieka, jako wytwór jego umysłu i dłoni. Istnieje jeszcze parę Przed-Liter, które reprezentowane są przez dźwięki, stworzone na podobnej zasadzie.

Dźwięk ”E” jest bardzo ciekawy i jawi się właśnie jako taki symbol, który w istocie nawiązuje do wszystkich światów i wymiarów. W przypadku „D” materialnym punktem zaczepienia była litera ”D” u Egipcjan, zaś przy ”E” nie ma nic oczywistego, co można by było pokazać. Sytuację ratuje fakt, że żyjemy w XXI w. i można odwołać się do współczesnej wyobraźni człowieka, która oparta jest na wizualizacji związanej z nauką.

Zacznijmy zatem od przedstawienia graficznego tego dźwięku w formie poziomej fali:

Najprawdopodobniej początkowo rysowana była w poziomie, jednak z pewnych powodów musiała zostać obrócona do pozycji pionowej. Jedną z przyczyn była podobieństwo w wyglądzie z Przed–Literą „N”. Może to zaskakujące, bo współczesne „W” przypomina tę falę, ale w tamtych czasach ”W” posiadało mniej załamań niż dzisiaj. Więc by lepiej oddać ideę i uniknąć graficznego podobieństwa, obrócono ją do pionu.

 

 

Czym zatem jest to falująca linia? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Łatwiej jest przedstawić jej znaczenie.

 

Przed–Litera ”E” w formie fali symbolizuje tworzenie. Chodzi o tworzenie pierwotne, które może odtworzyć/powielić się w cyklu powtarzających się narodzin i śmierci. Skojarzenie to jest proste, gdyż wystarczy się zastanowić w jakich sytuacjach mówimy ”E”. Chodzi o to, kiedy samodzielnie wypowiadany ten dźwięk. Pojawia się on samoistnie pomiędzy wypowiadanymi myślami. Jest on tłem dla rodzących się słów. Mówimy dźwięk ”E” w czasie, gdy mózg jest zaangażowany w tworzenie odpowiedzi na zadane pytanie lub kontynuację myśli. Jest to obszerna przestrzeń, o której można by długo pisać. Najprościej rzecz ujmując w okresie dorastania, nasz mózg klasyfikuje empirycznie dane, które dostarczamy mu w postaci fal. Jedne występują w formie dźwiękowej, inne w formie światła, a jeszcze inne w postaci ciepła. Istnieje jeszcze wiele innych fal, które odbierane są przez nasz organizm, ale ich znaczenie wypieramy - to wyparcie nazywam ”osądem”. O ”osądzie” i jego roli napiszę we właściwym czasie. Wracając do dostarczonych informacji dostarczanych w postaci fal, to są one odbierane za pomocą nerwu wzrokowego bądź aparatu słuchowego, a także receptorów jakimi są skóra i mięśnie. Dane te następnie są analizowane przez właściwą półkulę mózgu i przez odpowiedni fragment kory mózgowej. Tak sklasyfikowane informacje nie wymagają już weryfikacji, gdy jesteśmy dorośli. Widząc – wiemy, co widzimy, a czując – wiemy, co odczuwamy. Patrząc na obraz w tle i analizując go, poznając przedmioty i ich przeznaczenie, a także ludzi i ich zachowanie oraz niejako filtrując je przez nasze doświadczenie, oceniamy znaczenia, wybieramy jedynie istotny dla nas kontekst i podejmujemy decyzję, w jaki sposób chcemy na niego zareagować.
Wszystkie te procesy przebiegają za pomocą impulsów. Każdy z nas posiada około 78 miliardów neuronów, które łączą się ze sobą za pomocą synaps. Dzięki synapsom impuls nerwowy zostaje przekazany chemicznie bądź elektrycznie. Ten elektryczny jest przekazywany szybciej, gdyż fala depolaryzacyjna po dotarciu do synapsy nie musi być zamieniana na czynnik chemiczny. W takiej właśnie synapsie impuls elektryczny przeskakuje dzięki pęcherzykom synaptycznym z błony jednej komórki neuronu na drugą. Piszę to, aby przypomnieć, że wszystko czego doświadczamy, występuje w postaci fal i energii zarazem. Zarówno energia, jak i fale, zostały gdzieś przez coś lub kogoś wytworzone. Można oczywiście sceptycznie podchodzić do mniemania, iż człowiek Wielkiej Kultury posiadał wiedzę dotyczącą fal. Zalecałbym jednak ostrożność w stawianiu jednoznacznych sądów, zważywszy chociażby czym są dolmeny i inne ważne pod względem energetycznym miejsca, rozsiane po całym świecie. Ale możemy tę falę zobrazować również czymś łatwiej akceptowalnym z naszego dzisiejszego punktu widzenia - jako stan umysłu człowieka Wielkiej Kultury, czyli zjawisko w przyrodzie, które można zaobserwować gołym okiem. To zjawisko jest falą lub falującą wodą, gdy nazywamy kształt jaki przyjmuje na skutek oddziaływania czynnika, który nadaje jej tę formę. Jeśli tym czynnikiem jest wiatr, to jego przyczyna jest tak samo niewidoczna, jak on sam. Pamiętajmy, że podobną obserwację można uczynić, gdy widzimy w gorącym powietrzu rozedrgany obraz otoczenia.

Ważne dla tamtych czasów były właściwości przyciągania. Świadectwo o znajomości zjawiska elektro-statyczności przetrwało u Greków, ponieważ kulturę tę oszczędzono przed zniszczeniem, o czym będę jeszcze pisał. Myślę, że wczasach Wielkiej Kultury elektrostatyczność była powszechnie znana. Chodzi o właściwości bursztynu zwanego elektronem. Ta skamieniała żywica potarta futrem, wykazuje zdolności przyciągające. Dlaczego bryłki bursztynu były tak cenne w świecie Wielkiej Kultury? Myślę, że właśnie z powodu tej właściwości, a ślady jej opisu znajdziemy w wielu mitach i legendach - będę powracał do tego tematu. Jest on bardzo ciekawy, gdyż bursztyn stał się dla człowieka ”boskim” kamieniem. Te właśnie obserwacje człowieka Wielkiej Kultury mogły przyczynić się do wykreowania symbolu tworzenia, czyli fali. Współcześnie używamy słów odnoszących się do zjawiska fali: energia, elektryczność, echo.

Pamiętajmy, że fala jest wyobrażeniem wizualno-matematycznym.

Pojęcie energii mogło być też wyśmiewane, czego odzwierciedlenie możemy znaleść w takim słowie jak czary, które w języku portugalskim brzmi: enfeiticar.

Przed–Litera ”E” symbolizuje zatem doświadczenie czegoś, co przekracza namacalność. Znamiona namacalności ma również to co widzimy i słyszymy, a przecież nie dotykamy.

Tę nienamacalność podkreślają mity Greckie. Jako przykład, moglibyśmy przytoczyć nimfę Echo, która utraciła swój głos. Została ona ukarana w taki sposób, że nie mogła nic powiedzieć z własnej woli, powtarzała cudze słowa. Echo miała być również za karę rozerwana na strzępy, a następnie przywrócona do życia przez Gaję, która zlitowała się nad nią ze względu na jej piękny głos powtarzający dźwięki. Ojcem Echo był Eter, ”bóg” jasnego światła. Arystoteles, w swojej filozofii przyrody, Eterem nazywał piąty żywioł, stanowiący świat ”nadksiężycowy”. ”Bóg” Eter, dla Greków, zrodzony został z Nyks (bogini nocy) i jej brata Ereba (boga ciemności). Nyks i Ereb byli dziećmi Chronosa i Anake. Chronos i Anake jako ”bogowie pierwotni” nie mieli rodziców. Chronos określany był jako personifikacja czasu i budowniczy wszechrzeczy, a jego siostra Anake utożsamiana była z koniecznością. Jeśli przyjrzeć się uważnie tej genealogii, to można dostrzec jej podobieństwo do teorii wielkiego wybuchu. Jak dla mnie, teoria ta, jest powtórzeniem mitów Greckich, tak jak Echo powtarzała cudze słowa. Jest ona zarazem repliką wierzeń Wielkiej Kultury, które należy rozumieć również jako wiedzę. Ponieważ wierzenia Wielkiej Kultury wpłynęły na kształt nowych religii, to teoria Wielkiego Wybuchu jest mega narracją powtarzającą teologiczne zapatrywania ujęte w Piśmie Świętym.    Od niedawna twierdzi się, że Wielki Wybuch powstał z ciemnej materii, w którą ”od czasu do czasu” zapada się nasz świat. Czyżbyśmy doświadczali ”odkrycia” dawnej wiedzy? Cykliczność była niegdyś osią narracji, a zarazem jaźni w której znajdował się człowiek. Narracja ta została przerwana, zatem czyżbyśmy wracali do niej w nauce? Nic to dziwnego, dla większości z nas Amerykę odkrył Kolumb, a nazywamy ją tak, gdyż o pierwszeństwo dotarcia na ten kontynent, spierał się z nim Amerigo Vespucci. Spór ten rozstrzygnął niemiecki kartograf Martin Waldsemüller. A jego propozycja nazwy dla "Nowego Świata" się utrwaliła. Jest to jeden z przykładów budowania jaźni, w której się znajdujemy, bo chyba nie chcecie wierzyć, że Kolumb i Amerigo pierwsi dotarli do Ameryki? Podobnie jest  z wizerunkiem ”E”, który przestał wyglądać i znaczyć to, co pierwotnie symbolizował. Ze względu na skuteczność tego typu metod (praktyk), jako odkrywca Prze-Liter, proponuję nazwać je Przed-Literami Teodora Koscha, zwłaszcza ”E”, symbol tworzenia :) 

Opisując Przed-Literę ”E”, jako symbol tworzenia, nie sposób pominąć jeszcze jednego ”boga” Greków, Erosa. Jest bardzo popularną postacią również w dzisiejszych czasach. Człowiek niezmiennie pragnie czegoś, czego nie posiada. Stan ten określamy niekiedy słowami: ”serce przeszyła strzała Erosa”. Coś czego nie mamy i czego pragniemy to miłość, zaś gdy jest spełniona, rodzi się nowy byt. Czy tą miłość potrafimy utrzymać? Jest ulotna i podobnie jak my, nowy byt z niej narodzony, będzie dążył do połączenia się z inną istotą, szukając tego, czego w pojedynkę nie posiada. Idąc tym tropem, przez tysiąclecia, Eros symbolizuje coś, co znajduje się  niejako pomiędzy przeciwnościami. Platon umiejscawiał go między śmiertelnością, a nieśmiertelnością; z racji umiłowania mądrości, określał Erosa jako filozofię, czyli kochanie i pragnienie swojej ukochanej Sofi (czyli mądrości). Ciekawostką jest wygląd litery "S", będącej na początku słowa mądrość, u greków wygląda prawie jak "E". Myślę, że nie jest przypadkowe podobieństwo, należy więc uważnie słuchać Platona i umieścić Erosa tak jak on, między  brakiem ”aeternum”, a posiadaniem ”aeternum”. Łacina zdradza, że Rzymianie za szybko ”wycięli” Etrusków i nie połapali się, że aeternum znaczyło dla nich nie-wieczny, czyli śmiertelny. Nie jest to jedyne słowo, które przekręcili. Wiedzieli o tym natomiast inni Celtowie, którzy stosowali to słowo poprawnie. W języku francuskim, pomimo jego romanizacji mamy właściwe brzmienie: éternité. Nie będę teraz komplikował sprawy i pisał na temat Etrusków, co też oni moim zdaniem umieszczali przed tym słowem, ale wrócę do tego w swoim czasie. Napiszę tylko, że istnienie, a więc tworzenie, jest związane z bytem, który tworzy, a więc i znak poprzedzający je, powinien istnieć, a brakuje go tutaj z przyczyny ideologicznej, którą postaram się, w przyszłości, szerzej opisać. Uważam, że jej skutkiem, do niedawna, było twierdzenie, że świat narodził się z niczego, ot taka teoria Wielkiego Wybuchu. Coś pieprznęło bez przyczyny? Był tam ktoś i to widział? Cokolwiek by się nie działo ma swoją przyczynę, takie jest moje doświadczenie, a tu ktoś sobie wymyślił, że coś kiedyś pykło z niczego. Jak niebyt miałby istnieć? Dlatego też mamy poprawkę obecnej metanarracji, która określa go jako przejście z bytu do bytu. Fizyczna (naukowa) reinkarnacja. Tym sposobem, od czasu do czasu, znajdujemy się w czarnej dziurze”, przez co cała historia istnienia, wielokrotnie wcześniej przytaczana, ma być opowiadana "od nowa". Nie ma się jednak co tym przejmować, bo wcześniej, prawdopodobnie, wielokrotnie zresetują się cywilizacje, w tym nasza, o czym też można w wielu świętych księgach przeczytać. Pomimo, że brzmią one nieprawdopodobnie to proponuję zaakceptujcie moje słowa tak jak teorię Wielkiego Wybuchu - odwołuję się tutaj do Waszej wyobraźni podobnie jak naukowcy to czynią.

Cieszę się niezmiernie z tych poprawek, bo wcześniej jakoś zwyczajnie smutno mi było czytać, że słońce się wypali. Nie w tym rzecz, że się przejmuję samym końcem świata, bo jakoś czuję, że jest on odległy i w perspektywie mojego żywota nie zaistnieje, ale jednak wizja, że nastąpi on finalnie, była depresyjna. 


Gdyby Platon zapytał mnie, czym jest Eros, to zapewnie odpowiedziałbym, że gdybym miał go określić, usytuowałbym go pomiędzy wiedzą a wiarą, gdyż postrzega się je jako przeciwstawne. Naukowcy swoje hipotezy właśnie pomiędzy nimi je znajdują, a przecież ich poszukiwanie najbardziej kochają. Być może, tę eteryczno-efemeryczną przestrzeń, Platon, mógłby również nazwać - filozofią? Tego nie wiem, być może tak, gdyż przecież ezoteryczny hermetyzm rozwinięty został przez wyznawców nauk Platona. 

Etymologicznie większość słów dotyczących energii związanych z Przed-Literą ”E” pochodzi z języka greckiego, ale ”E” istniało i znaczyło to samo co u Greków również w innych językach, co wykaże w następnych esejach. Dźwięk ten, poprzedzony innym znakiem, pokaże jego istotny sens.


Dlaczego Przed–Litera ”E” jako fala nie jest kojarzona z literą alfabetu łacińskiego?

Myślę, że dlatego, iż pierwotnie malowano ją na kamieniach, a następnie ryto w skałach lub
drewnie. Gdy papier stał się podłożem do zapisu liter, to wygląd „E” znacznie się zmienił w stosunku do sposobu, w jaki używali ją Etruskowie i Grecy. To właśnie ten zmieniony wygląd utrudnia nam identyfikację ”E” z falą.

 

Czytaj inne eseje o wspaniałych dokonaniach Wielkiej Kultury!