Przed litera H, czyli esej o penisie.

 

” Żyjemy we wspaniałych, wolnych czasach przewróconych drogowskazów, kiedy bystre umysły trudzą się nad wymyślaniem nowych, które niebawem - cóż za pocieszająca myśl -  ustawimy sobie na miejscu dawnych.”
Joseph Conrad

Na wstępie pragnąłbym wyjaśnić, że kategoryczne stwierdzenia w tekście stanową zamierzoną ekspresję wyrażającą mój charakter. Uważam jednak, że każdy posiada swoją indywidualną subiektywną prawdę, którą może się dzielić, ale nie powinien jej narzucać. Ta subiektywna prawda powstaje w procesie, zwanym życiem. Podlegając temu procesowi reaguje się jedynie na zewnętrzne bodźce obiektywne, relatywne i relatywizowane. Tym samym, owa prawda, nie może stać się uniwersalną, lecz stanowi tylko stan umysłu jednostki, który możemy nazwać poglądem. Dodatkowo, pogląd ten, niejako z definicji ma charakter zmienny. Aby mieć jakiekolwiek poglądy, chcąc nie chcąc, generalizuje się pojęcia. A zatem twierdzenie czegokolwiek ze stanowczością nie ma większego sensu, a jest właśnie odzwierciedleniem rysy charakteru.
Ponieważ czuję się artystą, to proszę ten tekst traktować jako manifest artystyczny, przemawiający skojarzeniami i czerpać z niego to, co Wam się podoba, zaś treści niewygodne śmiało odrzucać. Z roli pokrewnej artyście skorzystał Paul Feyerabend, przyjmujący i zmieniający poglądy oraz niezmiennie krytykujący te poprzednio wyznawane. Sam nazywał się dadaistą filozofii. Jesteśmy więc już przyzwyczajeni do malowania myślami surrealistycznego obrazu świata. Ocenę, który z odmalowanych światów jest mniej lub bardziej surrealistyczny pozostawiam Wam.

Chodzimy razem, rozchodzimy się osobno, czasem schodzimy się ponownie, ale nie schodzimy się tylko godzimy się…

Jest to niewielka (zamierzona) zmiana, bo zaledwie jeden mem dźwiękowy (zwany fonemem) w słowie, a jakże brzemienna w skutkach. Czytając ten esej zrozumiecie, jak zrodziło się rewolucyjne (celowe) zaburzenie mowy w jej memetycznej ewolucji, będące w tym przypadku przykładem tego, jak trudno się schodzić, godząc się.

"Wszyscy jesteśmy niewolnikami naszych analogii"
Douglas Fields

Rozwijając myśli dotyczące dźwięku ”H”, natrafiłem na skomplikowaną tematykę związaną ze światem zwierzęcym, z którym człowiek jest mocno połączony. Opisując wpływ ciał niebieskich na nas, tak jak w przypadku, dźwięków ”C”, ”K” i ”Q” oraz ”+” (współczesne ”S”), przedstawiałem motorykę naszego układu słonecznego i sposób jego postrzegania przez świat zwierzęco - ludzki. Teraz, nawiązując do ruchu ciał niebieskich, pragnę wskazać powiązane z nim pojęcia animalistyczne, które są ukryte w najgłębszych zakamarkach naszej psychiki.

„Bogowie uszu nie mogą umrzeć”
Fredrich Kittel

Aby tam zajrzeć muszę ponownie zrelatywizować wykreowany obraz dziejów, które znamy. Czasy sprzyjają temu, aby dostrzec jak rozsypuje się narracja, której ufaliśmy. Ukazuje to, jak dynamicznie przewartościowują się pojęcia stanowiące nasz stan zbiorowej hipnozy. Mam nadzieję, że po przełożeniu tych puzzli, obraz dziejów stanie się bardziej logiczny niż pozorny ład, a w istocie abstrakcja osądów, w której się znajdujemy. Zapraszam więc do wspólnej podróży w tajemny świat symboli i znaczeń, któremu podlegamy, a który rządzi nami wraz z potężnymi siłami natury. Proszę traktujcie ją jako ”zabawę”, ale taką, w którą gra się ”na serio”.

Wyobraźcie sobie, brodatego Platona. Uśmiecha się, stojąc oparty o kamienną podobiznę Talesa i z politowaniem mówi: "Głupcze, ty chcesz przecież wyjść z jaskini". Podobnie jak mój mistrz, a przed nim wielu innych, już tysiące lat temu mówiłem, że ludzkość zajęta sprawami doczesnymi, widzi jedynie cienie idei poruszające się na jej ścianach. Jeśli chcesz się z niej wydostać pamiętaj nasze słowa. Kazałem je wyryć nad wejściem do mojej akademii:
"Niech nikt tu nie wchodzi, kto nie zna geometrii!”.
Przyglądając się jego rysom pomyślałem, że właściwie to nie wiadomo, kto za zasłoną umieszczoną w Akademii mówił do swoich uczniów. Może brodatych Platonów było wielu, tak jak Homerów, może większość nie była Grekami? Tego przecież nie wiemy. „Spłonęła” bowiem biblioteka Aleksandryjska, a na jej zgliszczach wykuwano nową narrację pod dyktando politycznych interesów.
Na przykładzie artefaktów opiszę, jak powszechnymi, a zarazem znanymi człowiekowi o wiele wcześniej, były pojęcia, którymi się posługiwał Platon (wcześniej Heraklit i Tales).Artefakty, które są niemal tak stare, że można je wiązać z najstarszymi kosmologiami. A to przecież kosmologie są określane mianem pierwszych prób odpowiedzenia na pytania dotyczące tego, czym jest świat nas otaczający i jaką rolę człowiek w nim pełni. Możliwe, że w ten sposób mam silniejsze argumenty niż romantycy, którzy zaprzeczali przekonaniu, że to Grecy stoją za myślą świata zachodniego, podczas gdy pozostałe ludy miały rzekomo nie posiadać jej wykształconej na podobnym poziomie. Poza nimi wystarczy prosta obserwacja, w bardziej współczesnych nam czasach, tendencji do przywłaszczania sobie i wartościowych postaci i myśli. Dobitnie ukazuje to przykład trójki Polaków: Chopina, Kopernika i Marii Curie Skłodowskiej, którzy okrzyknięci zostali Niemcami i Francuzami.
Warto przypomnieć tu również słowa Alberta Einsteina zapytanego o jego teorię względności: 

"Jeżeli teoria względności okaże się prawdziwa, to Niemcy nazwą mnie wielkim Niemcem, Szwajcarzy Szwajcarem, a Francuzi wielkim uczonym. Jeżeli natomiast teoria względności okaże się błędna, wtedy Francuzi nazwą mnie Szwajcarem, Szwajcarzy Niemcem, a Niemcy Żydem."

Wracając do starożytnych Greków, ich ”wyjątkowa mądrość” tkwi w brodach zapewnie. Chyba nie chcemy być naiwni i myśleć, że w tamtych czasach nie było wymiany myśli, konkurujących poglądów reprezentowanych przez inne kultury niż grecka? Zatem, jeśli się nie mylę, to Grecy włożyli (czy też Grekom włożono) w usta twierdzenie ” Arystotelesa”, iż dusza jest czystą, niezapisaną tablicą.

Próba odpowiedzi na pytanie, czy człowiek rodząc się jest niezapisaną tablicą, pojawiała się wielokrotnie na przestrzeni tysiącleci. Nasza cywilizacja opiera się na tym przekonaniu, pomimo tego, że nie można traktować go inaczej jak tylko jedną z konkurujących idei. Jej prymat musiał zatem być niezmiernie użyteczny, dla wielu arystokracji władzy w budowaniu i zarządzaniu społeczeństwami. Wydaje mi się, że pomimo olbrzymiego przewartościowania w ostatnich wiekach tych poglądów, nadal tkwimy w schematach, które utrudniają zrozumienie pierwotnego kodu symbolicznego mowy, który staram się przedstawić. Mowy, która była pierwotniejszym od owej cywilizacji systemem komunikacji.


Dlatego też opisuję uniwersalne dla nas pojęcia, biorąc pod uwagę potencjalne modele percepcji człowieka myślącego innymi kategoriami niż te, którymi my współcześnie się posługujemy. Ten specyficzny ogląd wiąże się z jego schematami poznawczymi "rodzącymi poglądy". Ponieważ moja myśl płynie w przeciwnym kierunku niż ten, który owa cywilizacja wytyczyła, można by go określić mianem wschodniego. Uproszczenie to wynika z faktu, iż nie znamy dobrze kultury, która od początku naszej ery wypierana była przez Cesarstwo Rzymskie i kontynuatorów jego dzieła. Dlatego próba wyobrażenia sobie świata sprzed współczesnych wielkich religii może być tak właśnie interpretowana. Ja jednak uważam, że ten kierunek jest przestrzenny, a nie płaski. Przestrzenny, ponieważ odnajduję treści mono mitu "podróżując" w strukturze symbolicznej mowy i w dźwiękach, które używamy w komunikacji werbalnej. Oznacza to, że pomimo przewagi schematów interpretacji idei ”Arystotelesa” we współczesnym świecie, to mowa wskazuje na mniej jednostronny pogląd na to, jak był rozumiany duch czy też umysł człowieka w czasach Wielkiej Kultury. W związku z tym, że opisuję mój pogląd na neurobiologię postrzegania i wynikających z niej symbolach, oraz dopasowanych dźwiękach w ujęciu ewolucyjnym, moje myśli (spostrzeżenia) pasują prawdopodobnie do wielu tradycji pochodzących z monomitu. tyle że ich odrębność zrodziła się z konfrontacji z panującym uprzednio porządkiem (poprzednimi religiami), które to nadal się w niej się znajdują. Wydaje mi się jednak, że owe tradycje będą zmierzały do zbliżenia, zważywszy chociażby na zapowiedź Papieża Franciszka, i innych przywódców religijnych świata.  Jeśli miałoby to nastąpić, to opisywanie monomitu, czyli wierzeń kosmiczno-animalistycznych, jako elementów zawartych w mowie, może być trudne do zaakceptowania jedynie w środowiskach ortodoksyjnych, traktujących opowieści zawarte w świętych księgach jako dosłowne, a nie jako zbiór uniwersalnych pojęć. Może tak się stać, nawet jeśli w rzeczywistości podkreślają one odwieczność przekonania człowieka co do tego, że wyższy sprawczy byt istnieje i jest on wartością. To przekonanie, wyrażane w różny sposób, wielkie religie przejęły, gdyż same w swoim czasie były tworzone synkretycznie, a więc zespalane z różnych wierzeń i pojęć. Podobnie, część środowiska naukowego, spętana więzami ideologii, może odnosić się z rezerwą do mojej hipotezy, gdyż narusza ona ukonstytuowany pogląd na świat, ukazując fałsz zrodzony niegdyś z konfliktu interesów,  utrwalony w naukach historycznych, a co z tym idzie, w naszych poglądach.

Kolejnym ważnym powodem, może być to, że symbole Wielkiej Kultury wskazują na głęboką ezoteryczność mowy. Ta duchowa przestrzeń w niej zawarta nie pasuje do często reprezentowanego przez świat naukowy przekonania, iż Bóg nie istnieje. Dawniej byłby to spór pomiędzy deizmem a teizmem. Współcześnie, już w bardziej radykalnej postaci, zachodzi pomiędzy teizmem i ateizmem. W naszych czasach nawet kosmologia jest już pozbawiona praprzyczyny. Dzieje się tak pomimo tego, że struktura symboliczna języka, ukazana przez pryzmat Przed-Liter, dowodzi, że człowiek od samego początku, od kiedy używał znanej nam nam mowy, uznawał boskiego demiurga. Kłopot w tym, że był on wyrażany przez pojęcia kosmiczno-animalistyczne, czyli odpowiadał ówczesnemu sposobowi postrzegania i odbierania przez człowieka otaczającej go natury. Fakt, że łączył on wiele znaczeń i symboli, nie zaprzeczał, jak mi się wydaje, ich monoteistycznemu charakterowi. Znaczenia Przed Liter wskazują również na wykraczające poza nasze współczesne rozumienie związki ciała i umysłu człowieka z uniwersum. Dzisiejszy świat naukowy, oparty na systemie Arystotelesa, sam może się jawić jako zgromadzenie wierzących w to, że nie wierzą w wyższy byt, a tylko we własny intelekt. Ceremoniały, archaiczne szaty, przekonania i obstawanie przy ideach, a nawet swoiste relikwie czynią go podobnym, a nawet nieraz bardziej wyrazistym od religii. Emocje, spory i wewnętrzne mocno konkurujące interesy spychają często idee w zapomnienie. Zapytacie jakie relikwie? Chyba najbardziej czczoną jest mózg Einsteina. Czytając naukowców opisujących badania jego próbek, trudno oprzeć się wrażeniu, że na siłę gloryfikując jego wyjątkowość, opisując swoje obserwacje, piszą niczym politycznie dyspozycyjni artyści o swoim wodzu. Po tej stronie lustra występuje bowiem równie silne dążenie do mitologizacji swojego etosu, tak jak w starożytnym świecie wierzeń.

Muszę również zaznaczyć, że moje hipotezy, nawet jeśli są podane w formie artystycznej, mogą być zwalczane z powodów koniunkturalnych, nie związanych z ideologią. Zorientowałem się, że osoby opisujące w rożnych czasach procesy poznawcze przez pryzmat neurobiologii, miały delikatnie to ujmując, rożnego typu problemy, gdy chciały podzielić się tą wiedzą szanując czytelnika, a nie zatrzymując dla siebie najistotniejszych elementów tej wiedzy.


Myślę, że najbardziej otwarte na moją hipotezę będą osoby poszukujące i nastawione na rozwój osobisty, które korzystają z wielu ścieżek, aby wyrobić sobie swój pogląd na świat. Jako że opis procesu postrzegania i systemu komunikacji ukazuje pośrednio, jak tworzyły się nowe religie, to prawdopodobnie, moje zapatrywania będą odrzucane przez środowiska tych ciągle się tworzących, ale może być to na rękę pozostałym, z którymi nowe religie nieustannie wchodzą w konfrontacje.

„Toteż widzimy, że wszyscy uzbrojeni prorocy zwyciężają, a bezbronni padają, czego przyczyną, oprócz powyższych rzeczy, jest i ta, że natura ludów jest zmienna, łatwo ich o czymś przekonać, lecz trudno utrzymać w przekonaniu.”
Niccolo Machiavelli.

Konfrontacja ta toczy się w epoce Antropocenu, którego początki są różnie określane, ale co znamienne, jego cechą jest zanik bioróżnorodności. Ten właśnie zanik bioróżnorodności może być postrzegany jako przyczyna do utworzenia nowego systemu poglądów - ekologiczności. Ponieważ cześć działań podejmowanych w ramach eko-logiczności bywa niezrozumiałych i burzących stary porządek, to niektórzy postrzegają ją jako system wartości tworzący nową wiarę i nazywają eko-logizmem. Jako Ekologizm zaś, pierwotnie uniwersalne idee eko-logiczne, przeistaczają się w polityczne i ekonomiczne narzędzia tracąc swój pierwotny obiektywizm. Co znamienne, współcześnie człowiek zyskał miano gatunku najmniejszej troski. Będąc postrzeganym jako gatunek najmniej zagrożony, w hierarchii wartości traci swoją wagę. Francuski filozof, Michel Foucault, pisząc „Historię Seksualności” dostrzegł historyczny dyskurs dotyczący seksu i prokreacji. W swoich rozważaniach opisał, jak władza roztoczona była również nad ciałem jednostki. Opisuję ją jako biowładzę. Zarysował przy tym, jak kultura i polityka prozdrowotna mogą wpływać na liczebność populacji ludzkiej.

„Człowiek Nowoczesny jest zwierzęciem w polityce”.
Michel Foucault

Widać jak szef katedry Historii systemów myślenia, uznany przez The Times Higher Education Guide, jako najczęściej cytowany autor w naukach humanistycznych pierwszej dekady XXI wieku, ujmuje sytuację Nowoczesnego Człowieka. Czym innym bowiem jest polityczne zwierzę, a jeszcze czym innym rola zwierzęcia w polityce. 

Są to jednak rozważania bardzo subtelne, gdyby jednak zdehumanizowano pojęciowo człowieka i osłabiono jego pozycję w systemie wartości, rozwiązanie tak zwanego problemu przeludnienia, mogłoby się jawić jako psychicznie znośne, a nawet wpłynęłoby na racjonalizację jego eliminacji. Byłyby one psychicznie znośne z punktu widzenia warstwy wpływającej na nasze życie, w zależności od tego jakie plany mają ci władcy naszych umysłów. W istocie tak zwany ”problem przeludnienia” można również traktować jako odwieczną kontrolę ”własnego stada”, czyli bardziej jako atawizm dominujących jednostek, niż realny problem.
Nie przypisuję autorowi tych słów takiej idei, chcę jedynie zwrócić uwagę, że bardzo łatwo posługując się atawizmami naszej psychiki znaleźć wroga i uczynić go odpowiedzialnym za domniemane winy, a w istocie za kolosalne błędy potentatów produkcji, wiecie jakiej :) W tym przypadku może to być to jakiś nieokreślony człowiek, czyli lud wybrany na loterii emocjonalnych interakcji opartych na "sieciowej strukturze językowej", bo tak najłatwiej jest uczynić. Czekamy zatem po raz kolejny na wyłonienie tak zwanego "chłopca do bicia"? Mam nadzieję, że nie.

”Historia uczy, że ludzkość niczego z niej się nie nauczyła”
Georg Hegel

Jako potencjalną analogię do naszych czasów przytaczam nieodległą ideę ”przestrzeni życiowej” realizowana wraz z ”parciem na wschód” i masową eliminacją ludności zamieszkującej te tereny (żydów, Słowian, Romów). Ja sam ekologizmem jestem zaciekawiony. Jakie swoje oblicze pokaże nam z czasem? Czy będzie starał się pojednać skonfrontowane tradycje i równocześnie zmieniał nasze postawy, by chronić wszelkie życie na planecie? Czy też będzie służył zaplanowanym w oparciu o niego interesom, tak jak do tej pory już z poglądami zawartymi w religiach i postawach ideowych polityki bywało? Pamiętajmy, że religie w powszechnej świadomości funkcjonowały jako prawo. Prawo usankcjonowane wolą niebios.
Jaki los zatem owa wola niebios człowiekowi wytyczy? Jaką ukaże nam twarz?

Czy duże religie nadążą za dynamiką ekologizmu, a może przejmą jego ideę? 
Jak ekologiczność lub ekologizm wykorzystywane będą przez kraje i regiony rywalizujące ze sobą w dobie toczącej się w tle wojny światowej? Która ponadpaństwowa grupa interesów skorzysta na nim finansowo i umocni swoją dominację? Kto zatem będzie sprzedawał energię i surowce z etykietą ekologiczności? Lub też, która gospodarka wyjdzie najszybciej z narzucanej izolacji.

„Powszechna to wada ludzi nie pamiętać o burzy, gdy morze spokojne.”
Niccolò Machiavelli

To są pytania dotyczące przyszłości, którą trudno sobie wyobrazić, bo zbyt wiele czynników jest zaangażowanych, aby przewidzieć jaki dadzą wynik. Można jednak zastanowić się nad analogiami, a analogie czerpiemy z przeszłości. Przeszłość jest jednak odrysowana jak niezdarny komiks, w którym w swoim czasie użytecznie pomieszano idee, postaci, zdarzenia i miejsca ich dotyczące.

”Jak to możliwe, że mając tak wiele informacji wiemy tak mało?”
Noam Chomsky

Spróbujmy zatem, podobnie jak niegdyś filozofowie przyrody, alchemicy i kabaliści, odgadnąć kim w istocie jest człowiek i jak można na niego oddziaływać.